niedziela, 24 lipca 2011

Porto de Galinhas i plaza Carneiros

Z Olindy pojechalismy taksowka (wytargowane 130 reali) do Porto de Galinhas, ktore bylo 8 razy z rzedu wybierane najpiekniejsza plaza Brazylii. Nauczeni doswiadczeniem nie wierzymy zbytnio tym rankingom, ale Porto okazalo sie byc przyjemnym miejscem, gdzie naprawde jest co robic, pomimo brazylijskiej zimy (25 stopni to dla nich zimno).
Porto de Galinhas jest kurortem turystycznym. Jest tu mnostwo sklepow z pamiatkami, barow i restauracji. Nie mozna sie tu nudzic. Codziennie chodzilismy na plaze, a poza tym jezdzilismy na wycieczki. Najwazniejsza z nich to wyprawa na plaze Praia dos Carneiros, ktora jak do tej pory podoba mi sie najbardziej. Wycieczka w pousadzie kosztuje 70-80 reali za osobe, a na miescie 25 reali. Plaza jest ta sama. Plynie sie tam statkiem, jest pieknie. Na plazy znajduje sie malowniczy kosciolek sw. Benedykta.
Co jeszcze mozna powiedziec o Porto de Galinhas... jak sama nazwa wskazuje (Port Kur), kury sa tu wszedzie - w formie pamiatek, rzezb, na koszulkach, szyldach sklepow itp. Port Kur dlatego, ze gdy zakazano transportu niewolnikow do Recife, statki z niewolnikami przybijaly do Porto de Galinhas i oznajmiano przybycie nowego transportu slowami: sa nowe kury w porcie.
W Porcie Kur przestalo padac, codziennie mozna chodzic na plaze albo jezdzic na wycieczki. Ania i Ewa twierdza, ze jest tu mikroklimat, inny niz w Olindzie, dlatego swieci slonce. Ja sie zgadzam na wszystko, byle tylko nie padalo :)

Brak komentarzy: