wtorek, 9 lutego 2010

Paraty




W poniedzialek przyjechalismy do Paraty. Jesli o jakims miejscu mozna powiedziec, ze to raj na ziemi, to wlasnie tu jestesmy. Jedzie sie tu 4 godziny z Rio (260 km). Wynajelismy samochod i oto jestesmy w raju. Juz w drodze do raju mozna podziwiac piekne krajobrazy: gory pokryte tropikalnym lasem, a w dole morze. Samo Paraty ma 2 czesci: normalna, gdzie mieszka wiekszosc ludzi oraz centrum historyczne, w ktorym sa prawie same pousady i knajpy. Ulice brukowane kocimi lbami, bielone domki jak w czasow epoki kolonialnej, wszystko malownicze jak z pocztowki.




Jednak najwieksza atrakcja Paraty jest morze, zatoki, zielone tropikalne wyspy. Dzisiaj (wtorek) poplynelismy w 5-godzinny rejs statkiem. Po drodze statek zatrzymuje sie w zatoczkach i mozna sobie wskoczyc do wody, poplywac albo posnorklowac. Jak ktos nie czuje sie pewnie na glebokosci 3-6 metrow, moze wskoczyc z rurka, ktora pomoze sie utrzymac na powierzchni. Woda cieplutka, pewnie ok 30 stopni. Dzisiaj temperatura powietrza byla wyjatkowo niska, niecale 30 w Paraty, wiec woda byla cieplejsza niz powietrze. Dzisiejszy dzien to chyba najfajniejszy dzien tego wyjazdu. Relaks niesamowity. Szkoda, ze jutro wracamy do Rio, na pewno znowu bysmy poplyneli w taki rejs...

Karnawal w Rio




Chociaz prawdziwy karnawal, taki jak pokazuja w telewizji, zaczyna sie w sobote i trwa do srody popielcowej, to juz teraz, kilka tygodni wczesniej, ludzie w Rio i calej Brazylii zaczynaja sie bawic.


Trwaja parady karnawalowe na ulicach, zwane blocos de carnaval. Jedzie ciezarowka z glosnikami, na niej platforma z jakims zespolem, a za lub przed ciezarowka tlum imprezowiczow. Zespol spiewa, muza gra, ludzie tancza, pija piwo - nikt tu nie slyszal o zakazie sprzedwania alkoholu na ulicy. Piwo mozna kupic na plazy, od ulicznego sprzedawcy, ktory tez czasem zaglada do miejskiego autobusu, coby pasazerowie spragnieni nie siedzieli.




Zatem miliony Brazylijczykow i turystow bawia sie w blokach. Ale sa rozne bloki, na przyklad na plazy Ipanema maszeruja glownie turysci z okolicznych hoteli i geje (Ipanema, a szczegolnie jedno miejsce na plazy to gejowe centrum). W naszej dzielnicy Cosme Velho i sasiedniej Laranjeiras, bawia sie glownie tubylcy i te bloki podobaja nam sie najbardziej. Nie ma tego calego szpanu i pozerstwa co na Ipanemie, a i kieszonkowcow zdecydowanie mniej.


Inna sprawa, ze gdy jest sezon karanwalowy, kierowcy maja ciezkie zycie. W zeszly weekend w Rio paradowalo ok. 100 blokow. Ulice pozamykane, objazdy, korki. Z plazy wracalismy 1,5 h.

Na zdjeciach powyzej blok z Laranjeiras o wdziecznej nazwie Xupa mas nao baba, co w wolnym tlumaczeniu oznacza: Ssij, ale sie nie slin :)

środa, 3 lutego 2010

Corcovado






Corcovado to wzgorze, na ktorym stoi jeden ze wspolczesnych cudow swiata, czyli pomnik Chrystusa Zbawiciela. Na gore wjezdza sie pociagiem, czyli vlakiem ( to nam zostalo po znajomosci z Czechami, ze pociag na Corcovado nie nazywa sie inaczej jak vlak). Stacja znajduje sie bardzo blisko naszej pousady, mozna dojsc tam spacerkiem. Co wiecej, droda do pousady biegnie przez tory owej kolejki.

Zakupilismy zatem bilety, po 36 reali jeden, wsiedlismy do vlaka i pojechalismy na Corcovado. Akurat naszym wagonem zabrala sie grupa tancerzy samby, grali i spiewali i bylo bardzo wesolo :-) Nawet niektorzy pasazerowie sie przylaczali do tego plasania. Ja nie, bo akurat samby nie umiem tanczyc, a oni nie tanczyli kizomby :)

Wjechalismy na Corcovado, a stamtad rozciaga sie drugi niesamowity widok na Rio, ale nie az taki jak z Pao de Acucar. Jednak Glowa Cukru jest nie do pobicia. Duzo ludzi robilo sobie zdjecie z pomnikiem Chrystusa, stajac na jego tle i rozkladajac rece, co dla mnie jest glupie, bo nie dosc, ze sie tarasuje dosc waskie przejscie, to wygladalo to, jakby ci ludzie przedrzezniali pomnik. Slyszelismy tam jakies rozmowy po polsku, ale nie zawieralismy blizszej znajomosci z rodakami.

Zdjecia:
1. widok z Corcovado na Glowe Cukru
2. widok z Corcovado z innej strony
3. pomnik Chrystusa w calej okazalosci
4. samba we vlaku

wtorek, 2 lutego 2010

38 stopni w Rio i inne opowiesci

38 stopni w Rio
Tyle jest dzisiaj. Wczoraj bylo ponad 40 stopni. Przykro mi z powodu wszystkich, ktorzy marzna w Polsce, coz moge powiedziec, Rio na pewno pomiesci wszystkich :-)
Jest tylko jeden minus tego stanu rzeczy: na ulicach nie ma klimatyzacji, w autobusach dla normalnych ludzi tez nie ma, a my wlasnie takimi jezdzimy. Zatem prysznic bierze sie tu milion razy dziennie. Czy to w pousadzie czy na plazy.

Mity medialne
Rio ma opinie superniebezpiecznego miasta. Wyobrazalismy sobie, ze na kazdej ulicy czaja sie tu hordy bandytow, ktorzy tylko czekaja, zeby okrasc turystow oraz innych Brazylijczykow. Zdziwilismy sie, jak bardzo normalne sa tu ulice, knajpy, plaze. Kelnerzy nie przykuwaja plecakow lancuchami do krzesla, zeby nikt nie ukradl. Na plazy nie widac podejrzanych indywiduow. Normalne miasto. Jasne, ze trzeba uwazac, ale gdzie nie trzeba? W Warszawie na Bemowie wyrywaja telefony, nie trzeba jechac do Rio. Tak wiec czekala nas tu mila niespodzianka. Puk puk, jeszcze wszystko moze sie zdarzyc, ale jak na razie mamy same mile wspomnienia.

Gdzie sa pamiatki z Rio?
Poprzednio jak bywalismy w Brazylii, w kazdym miescie byla ulica albo jakies inne miejsce pelne pamiatek. Niestety w Rio nie ma ani Mercado Modelo, jak w Salvadorze, ani portowej dzielnicy jak w Sao Luis. Nada. Pamiatki sa w turystycznych miejscach, takich jak glowa Cukru czy pomnik Chrystusa. Ale te ceny... odechciewa sie kupowac. W niedziele na Ipanemie jest targ hippisow i tam kupimy obrazy arte naif, jakies drobiazgi. Rozgladam sie za koszulka Fluminense :-) Ten klub miesci sie w sasiedniej dzielnicy Laranjeiras, ale nie wiem, czy tam jest jakis sklep, poszukam po miescie.